- Czy ciebie już doszczętnie
pojebało?! – krzyknął Mike, gdy tylko usłyszał, na czym polega plan.
- A masz lepszy plan?
- Nie, ale okradanie banku, jest
mocno chujowym pomysłem – powiedział młodzik – nawet jak na ciebie.
Strateg westchnął.
- Słuchaj, jesteśmy drużyną i
musimy wspólnie ponosić odpowiedzialność. Rozumiesz?
- Chcąc, nie chcąc.
- Świetnie. Teraz trzeba podzielić
zadania i sprzęt.
***
Drake wszedł do bazy Blowhole’a
nie do końca pewien czy powinien. Domyślał się, że biznesmen dowiedział się o
jego niepowodzeniu z telewizji. Jednak wbrew jakiejkolwiek logice, pojawił się
tu, w tej podziemnej fabryce broni i siedzibie największego rekina finansjery
na czarnym rynku. Znalazł się w poczekalni i sekretarka od razu go wpuściła,
mówiąc, że doktor już na niego czeka. Niepewnie popchnął drzwi wejściowe i
wszedł do salonu. Zobaczył Aarona pochylającego się nad metalowym stołem, na
którym leżał jakiś człowiek. Podszedł do Blowhole’a najciszej jak potrafił, a
on nie odwracając wzroku od więźnia, powiedział:
- Spieprzyłeś sprawę.
- To nie moja wina.
- Może, ale kasy i tak nie
dostaniesz.
Parker wzruszył ramionami i
przeniósł wzrok z gospodarza na jeńca.
- A to kto?
- Właśnie staram się dowiedzieć -
odparł, po czym podniósł młotek - ale nasz kolega milczy jak zaklęty.
Po tych słowach z całej siły
uderzył narzędziem w palec wskazujący u prawej ręki ofiary. Więzień zawył z
bólu.
- Zmieniłeś zdanie? - rzekł Aaron
z sadystycznym uśmiechem na twarzy.
Mężczyzna milczał.
- Tak też myślałem – powiedział, a
następnie zmiażdżył kolejny palec. – Uprzedzam, że mogę tak cały dzień, więc
mów, a może nie wyjdziesz stąd jako całkowity kaleka.
Człowiek na stole się ożywił.
- Jeśli powiem ci, co chcesz
wiedzieć, wypuścisz mnie? – spytał z niedowierzaniem.
- Oczywiście.
- Przysłał mnie tutaj Hans
Lyngell.
- A kimże jest ten Hans?
- Dzianym Duńcem, który chce zdominować
rynek zbrojeniowy.
- I z twoją pomocą chciał wykraść
moje schematy broni, tak?
- Tak.
- Świetnie, tyle chciałem wiedzieć
– odrzekł, po czym wbił olbrzymi nóż w gardło mężczyzny, brudząc swój biały
garnitur krwią.
***
Przez Wall Street szedł niezbyt
wysoki, na oko dwudziestoletni, mężczyzna w czarnej bluzie i jeansach. Wyrzucił
niedojedzoną kanapkę do pobliskiego kosza, nie zatrzymując się. Po chwili,
znikł w bocznej uliczce, w której stała opancerzona furgonetka. Wsiadł do niej
i zdjął kaptur, odsłaniając twarz.
- I jak poszło? – spytał Skipper.
- A jak mogło pójść? Dobrze.
- Świetnie. To teraz zakładamy
maski i garniaki, a później rozwalamy ścianę i wbijamy.
Każdemu przypadł inny strój. Może
nie były one jakieś wybitne, ale wystarczająco dobre, by ukryć tożsamość
właściciela i dać dopływ tlenu. Kowalski miał hienę, Szeregowy goryla, Rico
orka, a Skipper maskotkę Iron Maiden - Eddiego. Naukowiec nacisnął guzik, a po
kilku sekundach dało się słyszeć eksplozję. Najemnicy wzięli broń i wyszli z
auta. Tak jak się spodziewali, wszyscy zgromadzili się w miejscu wybuchu, więc
oni mogli otwarcie działać. Weszli tylnymi drzwiami i bez większych przeszkód
dostali się do skarbca, przy którym stało dwóch strażników. Rico bez
zastanowienia wpakował im po kulce w łeb. Strateg stanął przed drzwiami komory
i ocenił siłę zamka.
- Będę potrzebował jakichś
dwudziestu minut, żeby się z tym cholerstwem uporać. Wiecie co robić.
Reszta w odpowiedzi skinęła
głowami i zajęła pozycje, z których mogli się spokojnie bronić przez dłuższy
czas. Nagle zauważyli około dwudziestu ochroniarzy biegnących w ich kierunku.
Bez chwili wahania otworzyli ogień, od razu zabijając większość przeciwników. Jednak
kilku zdołało się ukryć. Skipper krzyknął do Rico:
- Dawaj odłamkowy!
Po chwili, psychopata rzucił
granat, centralnie pod nogi przeciwników i zanim ci zdążyli cokolwiek zrobić,
ładunek wybuchł. Zobaczyli biegnących w ich stronę policjantów, którzy w
międzyczasie znaleźli się na miejscu zdarzenia. Szeregowy krzyknął:
- Witam organy ścigania! – I rzucił
pod ich nogi kolejną bombę, która zabiła większość znajdujących się tam
funkcjonariuszy.
Po kolejnych kilku minutach
przybiegł Kowalski z dużą torbą przerzuconą przez ramię i wrzasnął z całych
sił:
- Chłopaki! Spierdalamy stąd!
Komandosom nie trzeba było dwa
razy powtarzać. Wybiegli tym samym wyjściem, którym weszli, cały czas
ostrzeliwując oponentów. Wsiedli pospiesznie do furgonu, a Mike włączył płytę KoЯn.
Kiedy pozostali dziwnie na niego popatrzyli, rzekł:
- No co? Okradamy bank według
waszego planu, to chociaż uciekać możemy, tak jak ja chcę, nie?
Rico wzruszył ramionami i wdepnął
gaz. Wyjechali na główną drogę, gdzie było pełno radiowozów i od razu zaczęli
jechać w przeciwnym kierunku, jednak po chwili zorientowali się, że są ścigani.
Na szczęście, szyby były pociemniane i pancerne, więc nikt z zewnątrz, nie mógł
ich zobaczyć. W auto ciągle trafiały kule, wystrzeliwane przez ścigających. Nie
wiedzieć kiedy, najemnicy znaleźli się na Moście Brooklyńskim. Nagle w ich bok
uderzył radiowóz i Rico stracił panowanie nad autem. Furgonetka uderzyła w
barierkę, a następnie wpadła do rzeki.
***
Komisarz Jacob Peterson stał na Moście
Brooklyńskim patrząc w odmęty rzeki East River i zastanawiając się, jakim cudem
tak dobrze przygotowana kradzież, nawaliła, z powodu nieuwzględnienia możliwości
interwencji policji
- Aspirancie Hughes, co ustalono? –
spytał Peterson swojego podwładnego.
- Jedno wielkie gówno, panie
komisarzu. Znaleziono jedynie wrak tej furgonetki. Jakimś cudem wybuchła.
Jacob roześmiał się, bo będąc zadeklarowanym
ateistą, w cudy nie wierzył.
- Oj, Peter, Peter. Na wszystko
jest racjonalne wyjaśnienie.
- A więc jaka jest pana wersja
wydarzeń? – zadał pytanie funkcjonariusz.
- Kiedy złodzieje wjechali na
most, jeden z nich miał zamiar wyrzucić granat przez okno. Jeden z naszych
walnął w ich auto, które następnie wpadło do wody, a wcześniej wspomniany
przeze mnie złodziej przypadkowo wyciągnął zawleczkę, doprowadzając do wybuchu.
- Brzmi całkiem wiarygodnie.
- Dlatego tak napiszemy w
raporcie. A teraz chodźmy stąd, bo pizga jak nie wiem co.
C.D.N.
I co myślicie o planie chłopaków?
I o samej notce?
Czekam na opinie!
S. D. P.
Nie spodziewalam sie ze chlopaki posuna sie do kradziezy. Musze sie przyzwyczaic ze lubisz zaskakiwac. Notka oczywiscie swietna. Rozwalily mnie ich przebrania.
OdpowiedzUsuńNo, chyba musisz ;)
UsuńA jakbyś zareagowała, gdybym powiedział, że Kowalski pierwotnie miał mieć maskę KONIA?
Tak tylko pytam ;)
Buhahaha! Przeczytałam "KONIA" i padłam. Nie no, pomysł niezły
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńPiszę do Ciebie jako adminka bloga "Reklama K.W.W.K". Zgłosiłeś się do nas ze zleceniem reklamy. Chciałabym Cię prosić o zredagowanie "krótkiego opisu", który w twoim przypadku jest trochę zbyt krótki. Byłabym wdzięczna, gdybyś zgłosił się do nas jeszcze raz z poprawioną wersją opisu twojego bloga, który tak niesamowicie przyciąga uwagę.
Pozdrawiam.
Ok, poprawiłem wspomniany opis i mam nadzieję, iż nowy wystarczy.
UsuńPierwsza rzecz, która mnie wprawiła w niezwykle dobry nastrój, jeszcze zanim przeczytałam całą notkę, to tytuł. Szczerze mówiąc, nie wiem, co w nim mnie tak rozbawiło - dobór słów, czy skojarzenie z jakimś reality show lub czymś w ten deseń.
OdpowiedzUsuńOczywiście początek był również niczego sobie - mocny, odważny - pojechałeś po bandzie ;).
Chyba nie znalazłabym innego sposobu na zdobycie takiej ilości kasy w tak krótkim czasie. Poza tym ciekawie jest zobaczyć pozytywnych bohaterów, robiących coś niezbyt pozytywnego ^^. Choć z drugiej strony Eminem jest światową gwiazdą, więc spokojnie dysponowałbym kwotą znacznie przewyższającą milion dolarów... Ale mniejsza o to ;).
Przesłuchanie świetne, a zwłaszcza jego końcówka. Zupełnie w stylu Blowhola.
Przebrania - po prostu nie pozostawię żadnego komentarza... XD (czyt. są boskie).
I oczywiście strzelanina - klasyczne, acz skuteczne ;).
Świetne było to ciepłe powitanie Szeregowego ^^.
Policja niczego się nie domyśla, więc, jak zawsze, w raporcie napiszą jedynie domysły. To takie nieprofesjonalne ;).
A z innej beczki - muszę stwierdzić, iż Twoja interpretacja pingwinich wrogów jest nader interesująca. Stają się ich przeciwnikami nie z powodów osobistych uraz, ale raczej czysto zawodowych interesów. Z tym się jeszcze nie spotkałam...
Tak czy siak, jest coraz ciekawiej...
Z niecierpliwością czekam na kolejne notki i życzę jak najwięcej weny,
Blackie Line
PS. Przepraszam za trochę opóźniony komentarz, ale, niestety, w szkole rozpoczęła się właśnie akcja "aaa, wystawienie ocen!", co pomnaża ilość pracy... Jak dobrze, że został już tylko miesiąc :D.
Właśnie sam nie do końca wiem, skąd ten tytuł wziąłem ;)
UsuńChodziło o to, żeby nikt nie dowiedział się o jego porwaniu, bo by chłopaki mogli stracić rekomendacje, nie?
No, uwielbiam psycholi xD
No co, jakoś twarze schować musieli, nie? ;)
A co mają napisać? Że jeden ze złodziei miło ich przywitał granatem? XD
Tia, też mam tą akcję... Brrr... Byle do czerwca :D
REKLAMA ZROBIONA!
OdpowiedzUsuńUprzejmie prosimy o umieszczeniu linku do naszego bloga jest to jeden z punktu regulaminu na: http://reklaaaa.blogspot.com/ Jeśli reklama/recenzja nie przypadła Ci do gustu napisz do nas nas.
Ty lubisz zaskakiwać ;) Posunęli się do kradzieży - ja nie znalazłabym lepszego sposobu, a poza tym jest to oryginalne xD
OdpowiedzUsuńMaskotka Iron Maiden - LUBIĘ TO :D
A przesłuchanie... chyba najlepszy moment tego wpisu. Bezwzględny, w pewnym sensie zabawny, dobitny, szybki, szczery. Bardzo mnie się to spodobało i mam nadzieję, że będzie więcej takich wątków tego typu ^^
Jezu, jak ja to lubię xd
Strzelanina jak prawdziwa :D Klasyka jak cholera xd Ale i tak mi się niezmiernie podobało xd
a z tą policją było cudowne :D Tak prawdziwe, nic nie wiedzą, gowno piszą xd i co do cholery, to obywatele zawsze muszą byc święci jak krowy?! xd
akcja rozkreca i rozkręca się, super!
Podsumowując - bardzo mi się podobało xd
Łaaah, kaboom! xD
UsuńEddie xD
Blowhole, motherfuckers! xD
Klasyka, czy nie, grunt, że działa xD