Rozdział IX: Włamanie
Stulecia Vol. 3: Nie Wybrzydzaj
Kowalski pochylał się nad
krwawiącą nogą Mike’a, by ocenić jak poważna jest rana. Młodzik przeklinał
siedzącego za kierownicą Rico, przy każdym wyboju na drodze. Kowalski wydzierał
się na Parkera, każąc mu podawać sobie rozmaite przedmioty i denerwował się,
ilekroć zabójca nie miał pojęcia, o co chodzi.
- Kurwa, Rico, pojebie, jedź jak
człowiek! – wydarł się Szeregowy, kiedy auto podskoczyło po raz setny.
- A czy ja ci wyglądam na
jebanego cudotwórcę?! – skontrował kierowca.
- Obaj zamknijcie mordy! –
rozkazał lider. – Nie jedź do bazy.
- A gdzie? Do bazy CIA?! –
odrzekł poirytowany Rico.
- Nie kurwa, tylko do willi tego
pedała. Zrobimy mu z dupy jesień średniowiecza.
Odezwał się milczący do tej pory
Kowalski.
- A czy to nie może zaczekać?
- A czy tobie się do chuja pana
wydaje, że te skurwiele będą tam czekać, aż ich rozjebiemy?! – Wydarł się Skipper.
- Przypominam, że ja tu leżę, z
przestrzeloną nogą, a wy tu kurwa debatujecie o tym, czy będą na nas czekać! –
oznajmił Mike. – Pewnie, że tam kurwa jedziemy!
To definitywnie kończyło całą
dyskusję. Rico zamknął się i zaczął szukać czegoś w schowku. Po chwili wyjął
płytę z soundtrackiem jakiegoś filmu i ją puścił. W aucie nie było słychać
żadnych dźwięków, poza kolejnymi wersami piosenki, głośnymi przekleństwami
Michaela oraz hukiem, wywoływanym przez latające po podłodze przedmioty, takie
jak noże czy puste magazynki. Kowalski i Drake oparli Szeregowego o jedną
ścianę furgonetki i sami opadli na drugą.
Strateg zaczął czegoś szukać w
ciasnej kieszeni wytartych jeansów i po chwili wydobył z niej paczkę papierosów
i metalową zapalniczkę. Wyjął jednego, po czym zaproponował po jednym Mike’owi
i Parkerowi. Obaj przyjęli dar z wdzięcznością. Przez chwilę siedzieli w ciszy,
ale kiedy w nogę naukowca uderzył walający się na podłodze młotek, wrzasnął:
- Który pedał to kurwa sprzątał,
że jest tu taki pierdolnik?!
Rico w odpowiedzi uniósł prawą
rękę ku górze.
- Chuj ci w dupę Rico, naprawdę,
chuj ci w dupę.
Wypuścił z płuc chmurę szarego
dymu i już się nie odzywał. Reszta podróży minęła już spokojnie, jeśli nie
liczyć próby śpiewania Skippera, przy jednej z piosenek. Pozostali najemnicy
skutecznie wybili mu z głowy ten pomysł.
Samochód zatrzymał się z piskiem
opon przed czarną metalową bramą na żwirowej dróżce. Skipper i Rico wysiedli z
pojazdu, trzaskając drzwiami. Parker i Kowalski podnieśli się z miejsc, wzięli
po jednym pistolecie i Uzi, po czym otworzyli tylne drzwi furgonetki.
- A ja to co? – spytał Szeregowy.
- No kurwa… Jak chcesz cokolwiek
zrobić, skoro nawet nie możesz chodzić? – odpowiedział pytaniem na pytanie
geniusz.
- W zasadzie…
- W zasadzie to nie masz jak –
uciął prędko. – Masz tu kałacha i pilnuj, żeby nam nie zajebali wozu.
Po tych słowach skierował się ku
rezydencji dilera. Lider i Rico właśnie kończyli przechodzić przez mur. Ten
drugi przykucnął na szczycie i podał rękę strategowi. Po chwili cała czwórka znalazł
się na żwirowym placyku przed wielką willą Juliana. Stało na nim około
dwudziestu aut, w większości sportowych, ale kilka z nich były terenówkami. Rico
przykucnął pod największą z nich i zrobił przy pomocy noża dziurę, przez którą
ulatywało powietrze. Zadowolony z efektów swojej pracy, oddalił się ku drzwiom
wejściowym olbrzymiego domu. Nacisnął na klamkę, która okazał się zamknięta.
- Po kiego chuja robił przeszklone drzwi? –
spytał niby sam siebie, po czym strzelił parę razy w szybę, która od razu
pękła. Jej drobne kawałki poleciały we wszystkich kierunkach przypominając kryształki
lodu, skrzące się w słońcu.
Najemnicy weszli do środka. Na
końcu korytarza stał niski Latynos, z którym rozprawił się Rico, jednym
wprawnym ruchem podcinając mu gardło. Chłopak osunął się po ścianie na ziemię,
obryzgując wszystko swoją krwią. Skipper przekroczył nad drgającym ciałem i
skierował się ku wielkim mahoniowym drzwiom po prawej. Kopnął je z całej siły i
otwarły się, ukazując wnętrze ciemnego pokoju. Dokładnie naprzeciwko drzwi
stało ciemne biurko zawalone papierami, spośród których wystawał czarny monitor
wyłączonego komputera. Równie czarne krzesło stało pod ścianą. Okna zostały
zasłonięte brązowymi żaluzjami. Na lewo stało łóżko małżeńskie z baldachimem w
kolorze złota i takiej samej pościeli, pod którą dało się dostrzec ruch i spod
której dochodziły okrzyki dzikiej wręcz rozkoszy.
Kowalski podszedł do łóżka i bez
ogródek odrzucił kołdrę na bok, odsłaniając gołą kobietę o bardzo jasnej
kremowej skórze i równie nagiego mężczyznę, który był niemal tak czarny jak
noc. Dziewczyna podciągnęła kołdrę pod samą szyję, okraszoną ciemnobrązowymi,
prostymi włosami.
Łysiejący mężczyzna z braku
lepszej opcji zakrył przyrodzenie prześcieradłem zerwanym pospiesznie z
materaca. Prawą ręką wymacał na stoliku nocnym okulary i szybko nałożył je, by
jego szarozielone oczy mogły dokładniej widzieć
- Co wy tu… - zaczął, ale przerwał mu Skipper.
- A co gruby pojebie, powinniśmy
już nie żyć, nie?!
- Ja nic nie zrobiłem,
przysięgam!
- Nie rób ze mnie idioty.
Przecież wszyscy wiemy, że Julian nie umie obsługiwać komputerów i od tego ma
ciebie.
Odpowiedziało mu milczenie.
- No więc widzisz.
Czterech najemników wycelowało
broń w Maurice’a i pociągnęło za spusty. Kule przedziurawiły ciało, pościel i
ścianę za łóżkiem. Czerwone plamki ozdobiły złocisty baldachim i pościel, ścianę oraz wystraszoną dziewczynę. Posoka spływała po sztywnej ręce kapiąc na podłogę. Po krótkiej chwili powstała spora kałuża. W powietrzu unosiły się pierze z poduszki. Skipper wyjął z
kieszeni kilkaset dolarów i położył je na zaśmieconym biurku, po czym zwrócił
się do dziewczyny.
- Za fatygę. A teraz proponuję
ci stąd zmykać.
Skinęła głową i wstała z łóżka. Podeszła
do kaloryfera, na którym wisiały jej ubrania – obcisłe jeansy i ciemny top na
ramiączkach. Na chwilę odsłoniła niechcący swoje wdzięki przykuwając wzrok
trójki najemników. Skipper uderzył w tył głowy rozwartą dłonią każdego z nich i
powiedział:
- Zero kultury kurwa, jakbyście
nigdy gołej baby nie widzieli. – Odwrócił głowę w stronę dziewczyny, okazyjnie
próbując złapać wzrokiem jej piersi. – Przepraszam za kolegów, ale po prostu
debile się nie potrafią zachować.
- Się kurwa odezwał… - mruknął
Kowalski pod nosem.
- Zamknij mordę Kowalski.
Idziemy stąd.
Ku wielkiemu rozczarowaniu
reszty, Skipper nie zamierzał przebywać w willi dłużej, niż to było konieczne,
więc pospiesznie opuścił pokój, a pozostali najemnica chcąc, nie chcąc, musieli
podążyć za nim. Przeszli prędko przez dziwnie opustoszały korytarz prowadzący
do wyjścia i dopiero na zewnątrz zorientowali się, że nie ma z nimi stratega. Dołączył
do nich po chwili, biegnąc i trzymając w ręce skrawek papieru.
- Co ci tak długo to zajęło?
- Spytałem się tylko o numer i
imię – bąknął w odpowiedzi, udając skruchę.
- A jak ma na imię ta twoja
szlachetna niewiasta?
- Doris.
- Kurwa, jeszcze lepsze imię niż…
sam nie wiem. – dowódca prychnął. – Dobra zwijamy się.
Pozostali skinęli głowami i skierowali
się, ku opancerzonej furgonetce. Rico i Kowalski nie mogli się powstrzymać i
zmarnowali po magazynku na niszczenia aut dilera. Przeszli z powrotem na drugą
stronę muru i wsiedli do auta.
- Dłużej się kurwa nie dało? –
spytał Mike.
- Zamknij się Mike – warknął strateg.
Po chwili jechali ulicami Nowego
Jorku ku swojej bazie na obrzeżach.
C.D.N.
Dzisiaj haniebnie krótka notka, ale cóż poradzić? :P
Jak tam wam się podobało? [Tak, zgon musiał być xD]
Co sądzicie o Doris? Były o nią ostatnio pytania i macie xd
Zdrawiam, ML
Cudnie
OdpowiedzUsuńJestem normalnie zachwycona.
Pomijając literówki i skromną obszerność w tekst było całkiem znośnie.
A Doris... Powiem tak... Blackie będzie wniebowzięta, że trafił się jej taki zawód... Swoją drogą Skiperowi kobietka by się przydała.
F. aka Pani F. (właściwie to zamężn nie jestem, więc raczej panna)
Hłe hłę.. xd Dzięki? "Całkiem znośnie"... Niech będzie, że to brzmi pozytywnie xD
UsuńNosz kurna, jak ni urok, to sraczka... Literówki... Ja pitolę... xd
Można się cieszyć i być zawiedzionym jednocześnie? xD Nieeeźleeeeee xD
Skipperowi kobitka? Nieeeeeeee....
A tam, od razu musisz być zamężna? xD
Komentarz dopiero teraz z wiadomych- mam nadzieję- względów.
OdpowiedzUsuńNotka oczywiście niczego sobie. Ale dlaczego musisz je tworzyć w takich odstępach? Błagam, następny rozdział z obecnością Wiadomo-Kogo ma być szybciej. Nawet jestem skłonna wybaczyć niezbyt długą długość.xD
O kurwa, jak ja kocham, jak przeklinają. To jest takie swojskie uczucie.xD Banda bluzgających facetów.. Cudnie po prostu.
Ciekawy początek wielkiej miłości Kowalskiego. Doris- prostytutka, a jej braciszek to taki przedsiębiorczy facet. Zajebista rodzinka.xD
Dzisiaj komentarz będzie naprawdę króciutki:P
Pozdrawiam,
ywogerezs:*
Wiadomych, wiadomych xD
UsuńDobrze, nie bij za mocno, będzie w chuj szybciej xD I może nieco dłuższy się uda xD
Nosz kurwa zajebana mać, to przez twórczość Quentina xD Zajebioza wylatująca z ekranu plus bluzgi xD I krew :D
A jakże xD DD - Doris Dziwka. Nawet kurwa pasuje..xD Przedsiębiorcza rodzinka xD
Zdrawiam,
ML :*
Czyli... mam rozumieć... że ta goła dziwka.. to... GOŚCIÓWA???
OdpowiedzUsuńO JA PIERDOLE!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie no fajna notka
kurwa prostytutka xd
Mam nadzieję, że się myliłem... wyprowadż mnie z błędu plis!!!
pozdro!!!
Herobrine_Master888
Ps. Czyli w prawdziwych penguinsach gościówa też jest prostytutką???
Tak :D
UsuńTO nie pierdol, bo się familia powiększy xD
Hehe xD
No nie? xD
Nie wyprowadzam cię z nieistniejącego błędu xD
Zdro
PS A czy w prawdziwych penguinsach Kowalski chleje, Szeregowy ćpa, Rico słucha muzyki klasycznej, a Parker jest ich friendem?!
O cholera...
OdpowiedzUsuńDobra, przestanę pierdolić xD
No xD
O kurna xD
NIEEE!!!!!!!!! Gościówa to gołą babka???
POZDRO!!!
Herobrine_Master888
Tak xD
(Znowu dużo xD xD)
Próbóje cie pobić w xdedowaniu, lecz mi nie wychodzi xD
XD,xD,xD
kurczaczki
UsuńI dobrze
Nom [o cokolwiek chodzi...]
nie wiem xD
Tak :3
***
No nie wchodzi, bo trzeba z umiarem...xd