niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział VI: Zabójca, Który Został Zabity

Czterech najemników z wyczekiwaniem wpatrywało się w telewizor, oczekując żądań lub czegoś w tym stylu od tajemniczego osobnika, którego jak się okazało, Skipper znał. Jednak ten bez pośpiechu wyjął papierosa i zapalił. Zaczął mówić, dopiero gdy wypuścił z płuc opary szarego dymu.
- Dobrze więc moi drodzy. Wasz szef pewnie mnie dobrze pamięta, więc przedstawienie się pominę. Chodzi tylko o jedną fundamentalną sprawę. Wiem gdzie macie bazę i w każdej chwili mogę wpaść do niej i was powybijać, tak o, dla zabawy. Nie powiem wam kiedy. Będzie dzięki temu ciekawiej. I raczej odradzam wystawianie wart. To rzadko się sprawdza. Jeśli was to pocieszy, to wpadnę do was w przeciągu kilku najbliższych dni. Powodzenia życzę.
Na tym nagranie się skończyło. Skipper schował twarz w dłoniach, a po chwili rzekł:
- Kowalski, nie sądziłem, że to powiem, ale przynieś tu swoje rezerwy.
- Czekaj, chodzi ci o broń czy o…
- O to drugie idioto!
- Jasne.
Strateg pospiesznie oddalił się w stronę swojego pokoju, zostawiając towarzyszy samych. W pomieszczeniu było tak cicho, że było słychać zbłąkaną muchę, która nie wiedzieć w jaki sposób trafiła do środka, a nawet nierówny oddech dowódcy, który wyraźnie był zdenerwowany. Podwładni zastanawiali się, co spowodowało takie zachowanie u szefa, ale woleli się o to nie pytać, bo kiedy był zdrowo wkurzony, wtedy, marny los tego, kto przeszkadza mu w rozmyślaniach. Po niezwykle dłużącej się żołnierzom chwili, do pomieszczenia wszedł kowalski, trzymając w rękach dwie skrzynki z piwem.
- I co, to tyle?
- Ostatnio musiałem więcej niż zwykle myśleć.
- Pies cię jeb… - Jednak ku pociesze Kowalskiego, dowódca nie dokończył, a tylko westchnął. – No ale kij z tym, trzeba grać takimi kartami, jakie się ma. My mamy tylko te dwie marne skrzynki piwa. Dawaj mi to!
Po tych słowach wyrwał z ręki naukowca jedną ze skrzynek, wyjął butelkę i zaczął pić. Pozostali niewiele się zastanawiając zrobili to samo. Ciszę, która trwała zdecydowanie zbyt długo, przerwał Mike:
- To może powiesz, o co biega z tym facetem?
- Wiedziałem, że o to zapytasz – burknął Skipper.
- To byłoby dziwne, gdyby Mike się NIE zapytał – podsumował Kowalski.
- Więc…?
- Dobra. To było jakieś pięć czy sześć lat temu, w Kopenhadze.
***
Skipper stał przed wejściem do starej, obskurnej rudery, zbudowanej jakieś sto lat temu, teraz służącej… Właściwie to, niewiadomo czemu. I to miał sprawdzić komandos. Pchnął zardzewiałe metalowe drzwi, które przeraźliwie zaskrzypiały i znalazł się w wielkiej hali. Jedyną ciekawą rzeczą w tym miejscu była krew. Wszędzie. Na ścianach, podłodze, suficie, meblach. I rozmaite narzędzia mordu – poczynając od noża kuchennego, poprzez katanę, na pile spalinowej kończąc. I wszystkie zdradzały ślady niedawnego użytkowania. W tym momencie najemnik pożałował, że nie wziął ze sobą kałasza, tylko zwykły pistolet. Wtem rozległ się wysoki, męski głos:
- A ty tu czego?
- Nie twój interes.
- Mój, bo to jest moja posesja. To gadaj, bo cię poszatkuję tarką do sera!
- Takiś kozak? To się pokaż!
- Proszę bardzo – po tych słowach zza ściany wyszedł nieznajomy.
Był nieco wyższy od Skippera, miał krótkie, starannie uczesane włosy, a jego bystre, brązowe oczy mierzyły żołnierza wzrokiem. Najemnik nie musiał wiele myśleć, żeby dojść do wniosku, że lepiej nie dawać zbliżyć się temu osobnikowi, więc wyjął pistolet i wycelował.
- Zakładam, że to ty jesteś właścicielem tego przybytku.
- Dobrze zakładasz. W czym problem?
- Rozejrzyj się i odpowiedz – zripostował Skipper.
- Hm… Jakby tak się zastanowić, to rzeczywiście – w kilku miejscach jeszcze ściany nie są czerwone!
- Sam to „pomalowałeś”?
- A jakże! I zaraz jeszcze coś domaluję! – Gdy tylko wykrzyczał ostatnie słowo, rzucił się na żołnierza z nożem.
Skipper uniknął ataku i postrzelił przeciwnika w nogę. Kiedy Duńczyk ponowił atak, komandos złapał go za głowę i uderzył nią z całej siły w szybę, rozbijając ją. Potem rzucił mężczyzną w ścianę, a ten stracił przytomność. Skipper zadzwonił do dowództwa, a oni zabrali Hansa do paki i na tym się skończyło.
***
- Więc jak widzicie, gość jest co najmniej powalony – skwitował swoją opowieść Skipper.
- Taki typ psychola bez żadnego konkretnego sensu w życiu?
- Coś w ten deseń.
***
Parker siedział w wieżowcu, w którym parę minut temu zabił szefów największych gangów w NY, czekając, aż Lyngell skończy rozmawiać z Blowhole’em. Po kilku kolejnych minutach biernego oczekiwania, Drake postanowił wyjść na dach i pomyśleć. Czy w ogóle powinien pokazywać się w bazie Aarona, po tym jak znów nawalił? A może zabija Duńca teraz i po problemie? Jednak musi poczekać, do końca rozmowy. Po kolejnych wypełnionych pełnym napięcia wyczekiwaniem minutach, na dach wszedł Hans.
- I co uzgodniliście? – zapytał niby to obojętnie Parker.
- Nic wielkiego, ale ty – cóż, wypadasz z gry.
- Co masz na… - Lecz nie skończył pytania, bo Lyngell postrzelił go w nogę, doskoczył do niego i szepnął mu na ucho:
- Leć – I zepchnął go z budynku, a następnie przyłożył telefon do ucha i patrząc w dół, rzekł – Naszego kolegę Drake’a mamy z głowy.
~ I świetnie. Przyjedź do mnie, taki sukces trzeba oblać!
- Nie omieszkam.
***
W bazie naszych komandosów życie toczyło się swoim zwykłym rytmem – Mike słuchał muzyki na cały regulator, Rico majstrował przy swojej broni, Kowalski ślęczał nad jakimiś wynalazkami, a Skipper siedział na kanapie oglądając wiadomości. W międzyczasie udało im się doprowadzić swoją siedzibę, do jako takiego stanu używalności. Wydawało się, że nic nie przerwie sielankowego nastroju, ale nagle rozległ się dźwięk pukania. Dowódca niechętnie wstał z sofy, podniósł AK – 47, które leżało na stoliku i poszedł w stronę drzwi. Wyjrzał przez judasza i uspokoił się, gdy ujrzał Juliana. Otworzył drzwi i zapytał:
- Co tu robisz tak niewczesną porą?
- Jakiś gość chciał się do was dostać.
- Boże… W jakiej sprawie?
- Nie wiem. Powiedział tylko, że może wam pomóc z Lyngellem.
- Wpuść go.
Diler odsunął się, ukazując oczom najemnika mężczyznę z przestrzeloną nogą, który wyglądał jak siedem nieszczęść.
- Jak się nazywasz kolego?
- Drake Parker. I uwierz mi na słowo – wiem jak załatwić tego sukinsyna.



C.D.N.



I jak? Tego chyba się nie spodziewaliście :P
Co sądzicie o Parkerze, Hansie i Aaronie?
I'm waiting for opinions!
Nowy stary S.D.P.

14 komentarzy:

  1. Właśnie zaczęłam cię uwielbiać za tego Hansa! Uwielbiam psycholi, a tego wykreowałeś przepysznie. Rozmowa na temat "malowania" ścian wyszła zarąbista. I ciekawie to wyszło z tym Parkerem. Od teraz będę śledzić jego poczynania z zapartym tchem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawie przeżyłam zawał serca! Parker był martwy? Przez aż 9 sekund? To straszne! Chlip...
    Do tematu! Hans jest bardzo prostym człowiekiem. Umawia się, ale nie poda ani terminu, ani liczby gości...
    Um... Pisz dalej!
    F.
    Ps
    Jeśli masz włączoną weryfikacje obrazkową, to proszę ją wyłącz - czytam i komentuje na telefonie i jest to baaaardzo niewygodne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewykluczone, że kilku rzeczy w notce nie przemyślałem... Przepraszam...
      PS Pardąch, faktycznie miałem ją uruchomioną... Sam tego nie odczuwałem, ale już powinna być wyłączona :)

      Usuń
    2. To miało być żartobliwe ;) Jeśli takie nie było to sorry. To nie był zarzut ;)
      Weny
      F.
      women-of-holmes.blogspot.com (reklama musi być!)

      Usuń
    3. Ok, ok, tylko po prostu zwyczajnie nie ogarnąłem z początku ;)

      Usuń
    4. Spoko, nie ma sprawy ;D

      Usuń
  3. Ja zwykle zresztą, ten rozdział również mnie podniósł na duchu. Tą całą walkę przekazujesz w taki komiczny sposób. Przykładem jest ten wariat - Hans. Z cierpliwością czekam na kolejne rozdziały! Ach... już nie mogę się doczekać! Hmmm... nie wiem co w takiej sytuacji powiedzieć, może - zepsucia klawiatury? xD
    W wolnych chwilach zapraszam do mnie na bloga: http://aby-zabic-trzeba-sie-zblizyc.blogspot.com/ dopiero zaczynam pisać, ale powoli zacznę się rozkręcać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam! Po prostu wiedziałam, że Parker nie zginie!
    To by było zbyt proste...
    * * *
    Dobrze, emocje nieco opadły, przejdę zatem do właściwego komentarza.
    Zacznę, podobnie jak kilka rozdziałów wcześniej, od tytułu, ponieważ jest on nie tylko trafiony, lecz też wyjątkowo zabawny. Jak go dostrzegłam, niemal nie spadłam z krzesła. Świetna zabawa słowami ^^.
    Co się zaś tyczy samego rozdziału... Chlejący szef - jakże jest mi to znajome... XD
    Ale Hans aż takim draniem?
    Podoba mi się to... ;)
    Tylko po co mu to było? Przecież wiadomo, iż jeśli zdradzony delikwent jednak przeżyje zamach na swe życie, to pierwszą rzeczą, którą będzie chciał zrobić tuż po cudownym ocaleniu, stanie się zemsta. Ach ci geniusze zła, zawsze muszą naprodukować sobie tyle kul u nóg... XD
    Podsumowując mój nieco zagmatwany wywód, rozdział jest jak zwykle świetny i, ponownie jak zwykle ;), nie mogę się już doczekać kolejnego.
    Pozdrawiam,
    Blackie Line

    PS. Uważaj z Parkerem... Finite jest niezwykle wrażliwa na jego punkcie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej! Ja to czytam. Ale Blackie ma rację...
      Po prostu uwielbiam Parkera...
      F.

      Usuń
    2. Dobrze wiedzieć... xD

      Usuń
  5. No przecież Parkera zabić nie mogłeś xd
    Tytuł również niezwykle mi się podobał, gra słowami, podoba mi się :D Skojarzył mi się trochę ze słowami Leartesa (jakoś tak xd), ale bardziej też chodzi o morderstwo, nie o same słowa, o sam sens.
    NOTKA MISTRZOWSKA, AS ALWAYS! nie znudziło Ci się to już? xD jakie to wszystko jest super? ;d Żadnych błędów, no cud miód ;)
    Kocham Cię (bez podtekstów xD) za to opowiadanie! ! ! Pomysły na najwyższym poziomie, nieprzewidywalność. Jest cudowne, postacie niesamowicie wykreowane, zwroty akcji, trzymające w napięciu, kasa, uzależnienia, przekleństwa, super, mega, extra, wow, fenomenalne, suuuuuuuuuuuuper! xd
    ostatni dialog... zagrał na mej duszy ^^ Uwielbiam takie dialogi, takie... bezwzględne, pełne nienawiści (tym razem do - sukinsyna, krótkie, kończące się w tymże momencie.
    wow, wow, wow :D
    Ala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Finite by się załamała xD
      A tak jakoś mi wpadło xD
      Nie, nie znudziło mi się xD
      Za niedługo skończą ci się przymiotniki xD

      Usuń
    2. już się skończyły xd

      Usuń