wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział VII: Stary, Ale Jary

Sory, że tak długo, ale brak jakichkolwiek pomysłów skutecznie zastopował proces twórczy :/ Ale wracamy z kolejną notką! Mam nadzieję, że się spodoba ;)



- Chłopcy! Mamy gościa! – krzyknął Skipper, gdy wszedł wraz z Drake’em do bazy.
Po chwili w pomieszczeniu znaleźli się pozostali lokatorzy i co ciekawe – Julian.
- Te, Julek, a ty tu czego? – zapytał dowódca.
- No co? Przyprowadziłem go tu, więc chyba mogę sobie posłuchać, nie?
- Skoro musisz…
- Skipper, a kimże jest nasz gość?
- Na razie wiem, że nazywa się Drake Parker i „wie jak załatwić tego sukinsyna”. Tylko, którego sukinsyna? Rozjaśnisz nam to? – zwrócił się lider do zabójcy.
- A mógłbym dostać szklankę wody?
- Jeśli dzięki temu szybciej powiesz nam, co masz powiedzieć, to okej. I jeszcze jedno: wody, czy wódy?
- Wody.
- Mike, przynieście naszemu gościowi napitek.
Młodzik skinął głową i zniknął na chwilę w kuchni, po czym wrócił, niosąc naczynie ze wzmiankowanym płynem. Parker ochoczo przyjął podarunek i wypił duszkiem napój, a następnie podjął opowieść:
- Dobra, a więc pamiętacie koncert Eminema, prawda?
- Pewnie. Zwłaszcza, to co było pote… - Jednak Szeregowy nie dokończył, bo Rico nadepnął mu na nogę.
- No, to pewnie pamiętacie nieudany zamach. To byłem ja, ale zrozumcie, jak płacą, to biorę robotę i nie zadaję zbędnych pytań.
- W normalnej sytuacji powinniśmy walnąć cię w tym momencie w łeb i wpakować do pierdla, ale mimo wszystko – mów dalej.
- Wynajął mnie do tego niejaki Aaron Blowhole, boss na rynku zbrojeniowym. Chciał wprowadzić zamęt serią zamachów. Nie wiem po kiego, ale wiem, że chciał. Po tym jak zawaliłem i złapał szpiega Lyngella w swojej bazie, wysłał mnie, bym zabił Duńca. Jednak on to przewidział i już na mnie czekał. Mi wyszła amunicja, a on miał przy sobie broń, więc wolałem nie ryzykować i dałem mu zadzwonić do Aarona. Wyszedłem na dach – w sumie sam nie wiem czemu – a po chwili przyszedł Hans, postrzelił mnie w nogę i zepchnął z budynku. Cudem złapałem się parapetu i dotarłem do Juliana, bo wiedziałem, że się znacie.
- Iście zajmująca historia. Jednak równie dobrze może być zmyślona – oznajmił Kowalski.
- Czyli, że sam strzeliłem sobie w nogę? Tak?
- Tego nie powiedziałem. Możesz być człowiekiem Lyngella. Sprawdźmy to! – Po tych słowach naukowiec poszedł do swojego pokoju.
- On tak zawsze? – spytał zażenowany Drake.
- Na ogół.
-Dobrze wiedzieć – mruknął zabójca, a dosłownie w sekundę po tym do pomieszczenia wpadł strateg z jakimiś goglami. Przypominały nieco noktowizor, jednak szkła nie były zielone, a niebieskie.
- Stary, co to jest, co masz na gębie? – zadał pytanie Rico.
- Wykrywacz metalu w wersji naocznej. Hm… Dobra, nie widzę, broni, bomby, ani nawet noża, jest czysty.
- I potrzebowałeś gogli do wykrywania metalu, żeby do tego dojść? – rzucił ironicznie Parker.
Naukowiec jedynie bąknął coś w odpowiedzi.
- Dobra, a teraz, powiedz mi, dlaczego się z nami tym podzieliłeś – rozkazał Skipper.
- Bo mam ochotę zabić gnojów, a oni chcą zabić was. To chyba jeden do jednego, nie?
- Logiczne, ale coś planujesz?
- Wiem gdzie Blowhole ma bazę. Nie jest jakoś silnie strzeżona, więc myślę, że w piątkę spokojnie byśmy do niej wbili bez większych problemów. Tylko potrzebujemy broni i dokładnego planu działania.
- Planem zajmie się Kowalski, prawda Kowalski? – Strateg mruknął coś pod nosem, jako odpowiedź. – Z bronią, może być problem.
- Niby czemu?
- Bo podczas okradania banku… - Mike chciał opowiedzieć o spektakularnej kradzieży, ale Rico ponownie nadepnął mu na nogę.
- I to mnie chcecie wpakować do pierdla? – zażartował Drake.
- Kiedyś o tym porozmawiamy. Teraz musimy zająć się bronią.
- Skipper, myślę, że wiem, skąd wziąć broń – oznajmił Kowalski.
- Dawaj, zaskocz mnie czymś.
- Pamiętam, że B.J.J. miał jej trochę na podorędziu.
- Ze wszystkich twoich chujowych pomysłów, ten jest jednym z najbardziej chujowych, wiesz?
***
Julian właśnie wjeżdżał na teren swojej posiadłości. Pożegnał się z komandosami, gdy wyruszyli do niejakiego B.J.J. Wysiadł ze swojego czarnego mercedesa i zaczął iść niespiesznym krokiem w stronę willi. Echo jego kroków odbijało się bardzo głośno wśród wszechobecnej ciszy. Doszedł do drzwi, pchnął je i wszedł do środka. Przysiadł na kanapie i zauważył światło, dochodzące z niewielkiego pokoju. Wszedł do pomieszczenia i ujrzał Maurice’a. Maurice był czarnoskórym hakerem, którego Julian zatrudnił już jakiś czas temu. Miał lekką nadwagę, jednak był nieprzeciętnie inteligentny. Jego szare oczy zawsze wszystko dogłębnie analizowały i po krótkiej obserwacji komputerowiec zawsze potrafił stwierdzić, z kim ma do czynienia. Diler podszedł do Maurice’a i rzekł:
- Wyślesz mi kilka emaili do kilku znajomych?
- Pewnie. Do kogo?
- Nieważne. Po prostu to zrób.
***
Piątka najemników dojechała do obrzeży miasta swoją nową furgonetką. Zatrzymali się przed starym domem, pomalowanym już bardzo dawno na biało. Na werandzie było bujane krzesło, jasnobrązowy stolik i kilka pustych puszek po piwie. Już powoli świtało, więc komandosi postanowili zaczekać, aż właściciel domu się obudzi. Nie czekali długo, bowiem B.J.J. był rannym ptaszkiem i wstawał zaraz po świcie. Gospodarz przyjrzał się z zaciekawieniem pojazdowi, po czym usiadł na fotelu i wyjął z przenośnej lodówki piwo. Miał na oko sześćdziesiąt kilka lat, siwe włosy, na których było wyraźnie widać zakola, oraz piwne oczy. Skipper wyszedł tylnymi drzwiami wozu o krzyknął:
- B.J.J. stara mordo! Co u ciebie?
Staruszek opluł się piwem ze zdziwienia, ale po chwili się opanował, wyjął spod stołu dubeltówkę i wycelował w dowódcę.
- Jeszcze masz czelność się tu pokazywać, złodzieju?
- Oj tam, od razu złodziej… Po prostu pożyczyłem tą rakietnicę…
- Gnoju zawszony! Ja kurna dam! – Po tych słowach wystrzelił, lecz Skipper zdołał uniknąć pocisku i wskoczyć z powrotem do auta.
- Skipper, właśnie sobie coś uświadomiliśmy – rzekł Kowalski.
- Niby co?
- Że broń mogliśmy kupić za kasę, którą ostatnio zdobyliśmy…
- W takich chwilach mam ochotę was wszystkich zajebać.




C.D.N.



Wiem, że to jedna z nudniejszych, krótszych i ogólnie słabszych notek, no ale, tak jakoś wyszło... Jednak od następnej części powinno być lepiej ;)
Co myślicie o Parkerze?
Jak uważacie - B.J.J. pomoże chłopakom czy spróbuje nafaszerować ich śrutem?
I czy chociaż się podobało? ;)

9 komentarzy:

  1. W notce postawiłeś raczej na dialogi, ale i one wychodzą ci świetnie. W niektórych momentach rozmowy Parkera z komandosami ryczałam ze śmiechu np.: "I to mnie chcecie wpakować do pierdla?" No padłam :D

    Maurice jako haker- ciekawe, nie powiem. I zastanawiam się co knuje Julek.

    Kłótnia B.J.J. z Skipperem też trzyma poziom. Ciekawa tylko jestem kim on jest w kreskówce, bo nic mi nie przychodzi do głowy. Buck Rockgut? Moje pierwsze skojarzenie, ale pewnie niewłaściwe.

    A teraz rada od cioci Agaty: pisze się "ranny ptaszek" a nie "poranny ptaszek" :D Ale nie przejmuj się, to chyba pierwszy błąd jaki u ciebie znalazłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, w następnej będzie więcej opisów ;)

      B.J.J. to raczej mój wymysł :P Ale ciekaw jestem, jak zareagujesz na pełne rozwinięcie jego inicjałów xd

      Ok, dzięki, właśnie nie byłem tego pewien :) i już poprawiam ;)

      Usuń
  2. Tak! Jest Parker, jest impreza!
    B.J.J. to już blisko mojego B.B. więc super!
    Dobra, niby mam router, ale nie chce mi się pisać.
    F.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A B.J.J. im... Ta dum dum! zrobi z ciała pasztet z śrutem w roli głównej! (Potrawa dnia!)
      A Parkera to ja uwielbiam, dlatego nie będę się o nim wypowiadać, bo jest za genialny.
      Chyba nie zaglądasz do nas (Reklama K.W.W.K. często, więc ja tu Cię poinformuję, że dostałeś od nas nominację do TVBA, szczegóły na stronce, tym samym kfalifikując się do siódemki najlepszych blogów w naszej reklamo/ocenialni.
      Gratuluję!
      F.
      Tak jako obowiązkowy punkt regulaminu, dodam reklamę, a, że przeniosłam bloga mojego i Blackie to podam ci do niego adres... zagubione-opowiadania.blogspot.com
      Teraz konspiracyjnym szeptem dodam, że jest tam prolog pierwszego (chyba) opowiadania Blackie o Pingwinach z humanizacją :D
      PPS
      Siądę kiedyś do twojego drugiego bloga i go przeczytam, ale to kiedyś, na razie szybko dodawaj nową notkę na tego!
      PPS
      Zanim przeczytałam tamtego bloga to zapytałam Blackie, czy jest tam Parker. Odpowiedziała, że nie wie... O mało jej nie zabiłam, jak się dowiedziałam, że ona wiedziała, ze opn jest kaput... :( Ah... I sorry, że na tym blogu, ale już pisałam komentarz...

      Usuń
  3. Co z tego, że krótka? :D Za to jest zajebista :D A tam, opisów nie musi być jak psów w jednej notce, jak to dialogi dużo wprowadzają ;D
    Mi także podobał się fragment ich rozmowy - "i to mnie chcecie wpakować do pierdla?!" jakie oburzenie xD ale słuszne xD
    Kurde, moja amunicja pisania długich komentarzy powoli się wyczerpuje, ale jeszcze pociągnę xd
    Maurice jest hakerem, szczerze, to mi to do niego pasuje xd jest inteligentny, why not xd
    B.J.J już mi się podoba :D Fajna postać, uwielbiam Twoje dodawane postacie xd
    No i przeklenstwa... nawet nie wiesz, jak one się tu wpasowują, naprawde xd
    No cóż, pozostaje mi przyznać, że jesteś mistrzem w pisaniu opowiadań. Naprawdę. Koniec dyskusji. xd
    notka krótka - komentarz krótki xd
    ala ;*****

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo za refleks!

    OdpowiedzUsuń