Sory, że tak długo,
ale brak jakichkolwiek pomysłów skutecznie zastopował proces twórczy :/ Ale
wracamy z kolejną notką! Mam nadzieję, że się spodoba ;)
- Chłopcy! Mamy gościa! – krzyknął Skipper, gdy wszedł wraz
z Drake’em do bazy.
Po chwili w pomieszczeniu znaleźli się pozostali lokatorzy i
co ciekawe – Julian.
- Te, Julek, a ty tu czego? – zapytał dowódca.
- No co? Przyprowadziłem go tu, więc chyba mogę sobie
posłuchać, nie?
- Skoro musisz…
- Skipper, a kimże jest nasz gość?
- Na razie wiem, że nazywa się Drake Parker i „wie jak
załatwić tego sukinsyna”. Tylko, którego sukinsyna? Rozjaśnisz nam to? –
zwrócił się lider do zabójcy.
- A mógłbym dostać szklankę wody?
- Jeśli dzięki temu szybciej powiesz nam, co masz
powiedzieć, to okej. I jeszcze jedno: wody, czy wódy?
- Wody.
- Mike, przynieście naszemu gościowi napitek.
Młodzik skinął głową i zniknął na chwilę w kuchni, po czym
wrócił, niosąc naczynie ze wzmiankowanym płynem. Parker ochoczo przyjął
podarunek i wypił duszkiem napój, a następnie podjął opowieść:
- Dobra, a więc pamiętacie koncert Eminema, prawda?
- Pewnie. Zwłaszcza, to co było pote… - Jednak Szeregowy nie
dokończył, bo Rico nadepnął mu na nogę.
- No, to pewnie pamiętacie nieudany zamach. To byłem ja, ale
zrozumcie, jak płacą, to biorę robotę i nie zadaję zbędnych pytań.
- W normalnej sytuacji powinniśmy walnąć cię w tym momencie
w łeb i wpakować do pierdla, ale mimo wszystko – mów dalej.
- Wynajął mnie do tego niejaki Aaron Blowhole, boss na rynku
zbrojeniowym. Chciał wprowadzić zamęt serią zamachów. Nie wiem po kiego, ale
wiem, że chciał. Po tym jak zawaliłem i złapał szpiega Lyngella w swojej bazie,
wysłał mnie, bym zabił Duńca. Jednak on to przewidział i już na mnie czekał. Mi
wyszła amunicja, a on miał przy sobie broń, więc wolałem nie ryzykować i dałem
mu zadzwonić do Aarona. Wyszedłem na dach – w sumie sam nie wiem czemu – a po
chwili przyszedł Hans, postrzelił mnie w nogę i zepchnął z budynku. Cudem
złapałem się parapetu i dotarłem do Juliana, bo wiedziałem, że się znacie.
- Iście zajmująca historia. Jednak równie dobrze może być
zmyślona – oznajmił Kowalski.
- Czyli, że sam strzeliłem sobie w nogę? Tak?
- Tego nie powiedziałem. Możesz być człowiekiem Lyngella.
Sprawdźmy to! – Po tych słowach naukowiec poszedł do swojego pokoju.
- On tak zawsze? – spytał zażenowany Drake.
- Na ogół.
-Dobrze wiedzieć – mruknął zabójca, a dosłownie w sekundę po
tym do pomieszczenia wpadł strateg z jakimiś goglami. Przypominały nieco
noktowizor, jednak szkła nie były zielone, a niebieskie.
- Stary, co to jest, co masz na gębie? – zadał pytanie Rico.
- Wykrywacz metalu w wersji naocznej. Hm… Dobra, nie widzę,
broni, bomby, ani nawet noża, jest czysty.
- I potrzebowałeś gogli do wykrywania metalu, żeby do tego
dojść? – rzucił ironicznie Parker.
Naukowiec jedynie bąknął coś w odpowiedzi.
- Dobra, a teraz, powiedz mi, dlaczego się z nami tym
podzieliłeś – rozkazał Skipper.
- Bo mam ochotę zabić gnojów, a oni chcą zabić was. To chyba
jeden do jednego, nie?
- Logiczne, ale coś planujesz?
- Wiem gdzie Blowhole ma bazę. Nie jest jakoś silnie
strzeżona, więc myślę, że w piątkę spokojnie byśmy do niej wbili bez większych
problemów. Tylko potrzebujemy broni i dokładnego planu działania.
- Planem zajmie się Kowalski, prawda Kowalski? – Strateg
mruknął coś pod nosem, jako odpowiedź. – Z bronią, może być problem.
- Niby czemu?
- Bo podczas okradania banku… - Mike chciał opowiedzieć o
spektakularnej kradzieży, ale Rico ponownie nadepnął mu na nogę.
- I to mnie chcecie wpakować do pierdla? – zażartował Drake.
- Kiedyś o tym porozmawiamy. Teraz musimy zająć się bronią.
- Skipper, myślę, że wiem, skąd wziąć broń – oznajmił
Kowalski.
- Dawaj, zaskocz mnie czymś.
- Pamiętam, że B.J.J. miał jej trochę na podorędziu.
- Ze wszystkich twoich chujowych pomysłów, ten jest jednym z
najbardziej chujowych, wiesz?
***
Julian właśnie wjeżdżał na teren swojej posiadłości.
Pożegnał się z komandosami, gdy wyruszyli do niejakiego B.J.J. Wysiadł ze
swojego czarnego mercedesa i zaczął iść niespiesznym krokiem w stronę willi. Echo
jego kroków odbijało się bardzo głośno wśród wszechobecnej ciszy. Doszedł do
drzwi, pchnął je i wszedł do środka. Przysiadł na kanapie i zauważył światło,
dochodzące z niewielkiego pokoju. Wszedł do pomieszczenia i ujrzał Maurice’a.
Maurice był czarnoskórym hakerem, którego Julian zatrudnił już jakiś czas temu.
Miał lekką nadwagę, jednak był nieprzeciętnie inteligentny. Jego szare oczy
zawsze wszystko dogłębnie analizowały i po krótkiej obserwacji komputerowiec
zawsze potrafił stwierdzić, z kim ma do czynienia. Diler podszedł do Maurice’a
i rzekł:
- Wyślesz mi kilka emaili do kilku znajomych?
- Pewnie. Do kogo?
- Nieważne. Po prostu to zrób.
***
Piątka najemników dojechała do obrzeży miasta swoją nową
furgonetką. Zatrzymali się przed starym domem, pomalowanym już bardzo dawno na
biało. Na werandzie było bujane krzesło, jasnobrązowy stolik i kilka pustych
puszek po piwie. Już powoli świtało, więc komandosi postanowili zaczekać, aż
właściciel domu się obudzi. Nie czekali długo, bowiem B.J.J. był rannym
ptaszkiem i wstawał zaraz po świcie. Gospodarz przyjrzał się z zaciekawieniem
pojazdowi, po czym usiadł na fotelu i wyjął z przenośnej lodówki piwo. Miał na
oko sześćdziesiąt kilka lat, siwe włosy, na których było wyraźnie widać zakola,
oraz piwne oczy. Skipper wyszedł tylnymi drzwiami wozu o krzyknął:
- B.J.J. stara mordo! Co u ciebie?
Staruszek opluł się piwem ze zdziwienia, ale po chwili się
opanował, wyjął spod stołu dubeltówkę i wycelował w dowódcę.
- Jeszcze masz czelność się tu pokazywać, złodzieju?
- Oj tam, od razu złodziej… Po prostu pożyczyłem tą
rakietnicę…
- Gnoju zawszony! Ja kurna dam! – Po tych słowach
wystrzelił, lecz Skipper zdołał uniknąć pocisku i wskoczyć z powrotem do auta.
- Skipper, właśnie sobie coś uświadomiliśmy – rzekł
Kowalski.
- Niby co?
- Że broń mogliśmy kupić za kasę, którą ostatnio zdobyliśmy…
- W takich chwilach mam ochotę was wszystkich zajebać.
C.D.N.
Wiem, że to jedna z nudniejszych, krótszych i ogólnie słabszych notek, no ale, tak jakoś wyszło... Jednak od następnej części powinno być lepiej ;)
Co myślicie o Parkerze?
Jak uważacie - B.J.J. pomoże chłopakom czy spróbuje nafaszerować ich śrutem?
I czy chociaż się podobało? ;)
W notce postawiłeś raczej na dialogi, ale i one wychodzą ci świetnie. W niektórych momentach rozmowy Parkera z komandosami ryczałam ze śmiechu np.: "I to mnie chcecie wpakować do pierdla?" No padłam :D
OdpowiedzUsuńMaurice jako haker- ciekawe, nie powiem. I zastanawiam się co knuje Julek.
Kłótnia B.J.J. z Skipperem też trzyma poziom. Ciekawa tylko jestem kim on jest w kreskówce, bo nic mi nie przychodzi do głowy. Buck Rockgut? Moje pierwsze skojarzenie, ale pewnie niewłaściwe.
A teraz rada od cioci Agaty: pisze się "ranny ptaszek" a nie "poranny ptaszek" :D Ale nie przejmuj się, to chyba pierwszy błąd jaki u ciebie znalazłam.
Spokojnie, w następnej będzie więcej opisów ;)
UsuńB.J.J. to raczej mój wymysł :P Ale ciekaw jestem, jak zareagujesz na pełne rozwinięcie jego inicjałów xd
Ok, dzięki, właśnie nie byłem tego pewien :) i już poprawiam ;)
Tak! Jest Parker, jest impreza!
OdpowiedzUsuńB.J.J. to już blisko mojego B.B. więc super!
Dobra, niby mam router, ale nie chce mi się pisać.
F.
A B.J.J. im... Ta dum dum! zrobi z ciała pasztet z śrutem w roli głównej! (Potrawa dnia!)
UsuńA Parkera to ja uwielbiam, dlatego nie będę się o nim wypowiadać, bo jest za genialny.
Chyba nie zaglądasz do nas (Reklama K.W.W.K. często, więc ja tu Cię poinformuję, że dostałeś od nas nominację do TVBA, szczegóły na stronce, tym samym kfalifikując się do siódemki najlepszych blogów w naszej reklamo/ocenialni.
Gratuluję!
F.
Tak jako obowiązkowy punkt regulaminu, dodam reklamę, a, że przeniosłam bloga mojego i Blackie to podam ci do niego adres... zagubione-opowiadania.blogspot.com
Teraz konspiracyjnym szeptem dodam, że jest tam prolog pierwszego (chyba) opowiadania Blackie o Pingwinach z humanizacją :D
PPS
Siądę kiedyś do twojego drugiego bloga i go przeczytam, ale to kiedyś, na razie szybko dodawaj nową notkę na tego!
PPS
Zanim przeczytałam tamtego bloga to zapytałam Blackie, czy jest tam Parker. Odpowiedziała, że nie wie... O mało jej nie zabiłam, jak się dowiedziałam, że ona wiedziała, ze opn jest kaput... :( Ah... I sorry, że na tym blogu, ale już pisałam komentarz...
Co z tego, że krótka? :D Za to jest zajebista :D A tam, opisów nie musi być jak psów w jednej notce, jak to dialogi dużo wprowadzają ;D
OdpowiedzUsuńMi także podobał się fragment ich rozmowy - "i to mnie chcecie wpakować do pierdla?!" jakie oburzenie xD ale słuszne xD
Kurde, moja amunicja pisania długich komentarzy powoli się wyczerpuje, ale jeszcze pociągnę xd
Maurice jest hakerem, szczerze, to mi to do niego pasuje xd jest inteligentny, why not xd
B.J.J już mi się podoba :D Fajna postać, uwielbiam Twoje dodawane postacie xd
No i przeklenstwa... nawet nie wiesz, jak one się tu wpasowują, naprawde xd
No cóż, pozostaje mi przyznać, że jesteś mistrzem w pisaniu opowiadań. Naprawdę. Koniec dyskusji. xd
notka krótka - komentarz krótki xd
ala ;*****
no i końcówka epicka xD
Usuń[jak zwyjke (meeeh...)] Dzięki xd
UsuńxD hah xD
UsuńBrawo za refleks!
OdpowiedzUsuń